Od 25 lat mieszkałem w tym samym pokoiku przy sklepie Mincla. Miał on psa, który wabił się Ir. Pokój pomimo upływu lat wciąż wyglądał tak samo. Mianowicie był tam czarny stół na nim czarny kałamarz, żelazne łóżko z cienkim materacem, dubeltówka na ścianie oraz gitara.
Plan dnia zawsze wyglądał tak samo:
pobudka o 6 rano,
poranna toaleta,
o 6:30 schodziłem do sklepu,
przygotowywałem zadania na dany dzień oraz przeglądałem towar.
potem przychodzili subiekci, różnej kolejności (mało istotne)
ok.1:00 zdawałem kasę Lisieckiemu i wychodziłem na obiad.
o 8:00 wieczorem zamykałem sklep.
Subiekci się rozchodzili do domów, a ja robiłem jeszcze dzienny rachunek, sprawdzałem kasę i układałem plan czynności na kolejny dzień.
Byłem niestety uważany za dziwaka, dlatego rzadko wychodziłem z domu. Jeżeli miałbym dobry humor, to przed snem czytam historię konsulatu i cesarstwa albo wycinki z gazet opisujące wojnę włoską z roku 1859 lub wydobywałem spod łóżka gitarę i grałem na niej Marsza Rakoczego. Czasami wyciągałem mechaniczne lalki, nakręcałem je, snując refleksje na temat życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz