poniedziałek, 5 maja 2014

1. Nazywam się Ignacy Rzecki...

... i pragnę przedstawić Wam krótką historię swojego życia.

Ojciec mój, za młodu był żołnierzem a na starość woźnym w Komisji Spraw Wewnętrznych. W dzieciństwie mieszkałem z nim i ciotką w kamienicy na Krakowskim Przedmieściu. Rodzic czcił Napoleona jak świętego, więc w całym domu były porozwieszane portrety Bonapartego. Wpajał mi przywiązanie do cesarza, respekt do Napoleona, zainteresowanie polityką i poczucie odpowiedzialności za kraj. To patriotyzm i idealizm nakazały mi wziąć udział w Wiośnie Ludów i walczyć na Węgrzech w 1848r. Ojciec zmarł wcześnie, a mną zaopiekowali się ciotka oraz pan Raczek, który był częstym bywalcem w naszym rodzinnym domu. Miałem wtedy 12 lat, postanowił zostać subiektem w sklepie Piotra Mincla, który na Podwalu sprzedawał mydło, galanterię i towary kolonialne.


Poza mną pracowali tam dwaj synowie Mincla: Jan i Franc oraz August Katz. Stary Mince prowadził sklep w sposób patriarchalny. Był surowy i wymagający w stosunku do swoich pracowników, ale bardzo go lubiłem. Matka starego Mincla, nazywana Grossmutter, podawała nam kawę i bułki. Po jakimś czasie stary Mincel zmarl a schedę po nim przejęli jego dwaj synowie, którzy podzielili sklep między siebie - Franc został na Podwalu z towarami kolonialnymi a Jan (gdzie zacząłem pracę) przeniósł galanterię i mydło na Krakowskie Przedmieście. Później Jan ożenił siię z Małgorzatą Pfeifer. Ona zaś zostawszy wdową wyszła za Wokulskiego, mojego najlepszego przyjaciela (opowiem o nim innym razem).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz